Uczelnia
Dla kandydata
Dla studenta
Kursy i szkolenia
Kontakt
Więcej
Mój wyjazd z programu Erasmus+ rozpoczął się 30 czerwca 2019 roku. Na Cypr polecieliśmy na całe 3 miesiące w celu odbycia praktyki zawodowej. Docelowo znaleźliśmy się w przepięknym mieście przy wybrzeżu – Limassol. Mieliśmy okazję pracować jako personel w renomowanym hotelu. Już pierwszego dnia zostaliśmy ciepło przywitani i zapoznani z obowiązującymi standardami.
Przez kolejne trzy miesiące miałam możliwość doskonalenia znajomości języka angielskiego oraz zebrania nowych doświadczeń zawodowych. Wyjazd umożliwił mi również zwiedzenie wielu ciekawych miejsc, co przedstawia załączona fotorelacja.
Nasz wyjazd na Cypr rozpoczął się 30 czerwca 2019 roku. Wtedy poznałam ludzi, z którymi dane mi było spędzić 3 miesiące niezapomnianych wakacji. Okazali się bardzo przyjaznym i miłym towarzystwem.
Lot z Krakowa minął bez najmniejszych przeszkód. Gdy dotarliśmy na lotnisko w Paphos, czekał już tam na nas transfer do ELIAS BEACH HOTEL, znajdującego się w miejscowości Limassol, gdzie mieliśmy odbywać praktyki.
Mieszkaliśmy w „rozrywkowej” części miasta, natomiast hotel znajdował się w spokojnejszej dzielnicy. Do pracy mieliśmy około 15 minut autobusem miejskim.
Pracowałam w hotelowej restauracji. Dodatkowo pracowałam również przy obsłudze wesel przyjezdnych np. z Anglii gości, oraz tutejszych, cypryjskich. W zależności od ustalanego grafiku, mieliśmy od 1- 2,5 dnia wolnego w tygodniu, dzięki czemu mogliśmy swój wolny czas przeznaczyć na zwiedzanie, bądź odpoczynek.
Cypr okazał się wyspą tętniącą życiem, w szczególności w sezonie. Organizowane były przeróżne festiwale m.in. festiwal wina, w którym udało mi się uczestniczyć.
Dzięki otwartości i serdeczności Cypryjczyków, poznałam ich kulturę, zwyczaje, a także codzienne życie. Odwiedziłam tutejsze zoo, gdzie razem z przyjaciółmi mogłam zobaczyć rzadkie gatunki zwierząt. Najbardziej w Limassol podobał mi się Stary Port, gdzie mogłam spędzić miło czas zwiedzając, podziwiając zabytki architektury oraz spróbować dań z tutejszych restauracji.
Wyjazd zaliczam do jednych z najbardziej udanych wakacji w życiu i mam nadzieję że jeszcze odwiedzę to miejsce.
Lato 2019 w okresie 1.07 – 30.09 spędziłem za sprawą programu Erasmus na magicznej wyspie Cypr, w niesamowicie przyjaznym mieście Limassol. Dzięki wspaniałym znajomym okres ten był w równym stopniu pracowity, co zabawny i niezapomniany.
Pracowaliśmy w 4* hotelu Elias Beach https://www.kanikahotels.com/elias-beach-hotel-limassol i już na samym początku mieliśmy okazję, żeby przekonać się o życzliwości pracujących w nim ludzi, szczególnie menadżera. Wysłał po nas drugą taksówkę, po tym, gdy pierwsza zawiozła nas w złe miejsce.
Z biegiem czasu okazało się, że wszyscy, z którymi pracowaliśmy byli tak samo życzliwi i przyjaźnie nastawieni. Razem z dwójką znajomych pracowaliśmy w hotelowej restauracji. Pracownicy hotelu służyli nam dobrą radą i wsparciem praktycznie od pierwszych minut naszej pracy.
Nie mieszkaliśmy w samym hotelu, lecz w mieszkaniach do niego należących.Były oddalone o około 15 minut jazdy autobusem. Okazało się to świetną możliwością do poznania miasta z jego codziennej strony, jak również samych mieszkańców Cypru, którzy są zawsze spokojni i uśmiechnięci. Bardzo szybko poczuliśmy się tam jak w domu i korzystaliśmy z uroków miasta, pięknej pogody i możliwości praktycznego poznania zawodu. Były to naprawdę wspaniałe wakacje.
Praktyki z programu Erasmus+ odbywałam w Nora Indian Restaurant w Antwerpii (Belgia).http://www.noraindian.com/. Nie był to mój pierwszy wyjazd z programu, lecz do tej pory byłam tylko w Wielkiej Brytanii i mam po tych jakże różnych doświadczeniach pewną sugestię, którą myślę że warto się podzielić.
Nora Indian Restaurant – to kuchnia indyjska co było dla mnie bardzo kuszącą opcją, bo chciałam poznać coś odmiennego. Właściciel – szef, pochodzi z Bangladeszu, zatrudnieni tam pracownicy konweniują z klimatem i kulturą konsumencką restauracji. Klienci byli, można rzec, wielokulturowi z przewagą Belgów, posługujących się w tej części kraju językiem flamandzkim.
Nie przyszło mi do głowy przy zgłaszaniu się, że „indyjski angielski” + flamandzki (będący dialektem niderlandzkiego oraz językiem urzędowym tej części Belgii) – niekoniecznie pomogą mi dobrze odświeżyć i rozwinąć moją znajomość angielskiego. Jeśli głównym celem studenta jest usprawnienie kompetencji językowych to trzeba wziąć pod uwagę przede wszystkim miejsce, które się wybiera na międzynarodową praktykę.
Sama Antwerpia kipi różnorodnością architektoniczną, wielokulturowością, którą słyszy i widzi się na każdym kroku. Każdy pewnie może znaleźć coś innego, co go zaciekawi, jednak są takie elementy tego miasta, na które pewnie każdy zwróci uwagę. Miasto znane jest między innymi z bycia drugim co do znaczenia, po Rotterdamie, portem w Europie oraz stolicą brylantów – Diamond Capital od 1447.
O aspekcie miasta portowego, brylantach oraz Red Light District – słyszałam już w dzieciństwie od wujka chrzestnego będącego w tamtych czasach marynarzem. Sklepiki z biżuterią zwierającą brylanty ciągną się w okolicach Central Station – jeden z piękniejszych dworców kolejowych jakie widziałam. Z ciekawości zajrzałam również w godzinach dopołudniowych na Antwerp’s Red Light District, co tylko podkreśliło przede wszystkim charakter różnorodności tego miasta. Dla spragnionych zakupów od dworca kolejowego ciągnie się główna ulica handlowa, będąca rodzajem centrum handlowego tzw. Meir.
Na pewno jest to miasto, w którym nie można się nudzić i czasu aby zobaczyć wszystkie atrakcje jest zawsze zbyt mało. Dla głodnych zwiedzenia polecam po prostu przewodniki, a ja może wspomnę o kilku aspektach, które dla mnie osobiście były ciekawe.
W Antwerpii cały czas wszystko jest w remoncie, drogi w całym mieście są rozkopane wszędzie widać żurawie, więc było to dla mnie nieco zaskakujące, że nie tylko Polska jest w nieustającym procesie budowy.
Belgowie chyba tak, jak Holendrzy w bardzo dużym stopniu poruszają się rowerami. Ścieżki rowerowe istnieją wszędzie w mieście i ten rodzaj komunikacji jest naprawdę popularny. Obecnie dodatkowo można zobaczyć na ulicach np. elegancko ubrane kobiety w szpilkach, które do pracy dojeżdżają coraz bardziej popularnymi hulajnogami elektrycznymi, co każdorazowo budziło mój podziw i dobry nastrój (im wyższe szpilki i bardziej elegancki strój, tym większe moje zdziwienie). Poza tym w Antwerpii pierwszy raz zobaczyłam oficjalnie wyznaczone miejsca parkingowe właśnie dla hulajnóg lektrycznych.
W podobnie dobry nastrój wprowadzał mnie widok ortodoksyjnych żydów ubranych w swoje charakterystyczne stroje, poruszających się z kolei rowerami, czy też chodzących z walizeczkami przykutymi do nadgarstka – takie obrazy tworzą niepowtarzalny klimat tego miasta.
Sami Belgowie wydają mi się być dosyć zamkniętym, zdystansowanym i chyba raczej nieufnym narodem – być może takie wrażenie budzą mieszkańcy Antwerpii, gdyż miasto jednak rządzi się innymi prawami, ze względu na swoją specyfikę, czy też wielokulturowość właściwą dla Antwerpii. Wydaje się, że odsetek imigrantów w porównaniu do populacji Antwerpii kształtuje się na poziomie pół na pół, co również pewnie wpływa na zamknięcie się Belgów w swoich społecznościach.
Inną, dla mnie osobiście fascynującą atrakcją w Anwterpii jest Sint-Annatunnel tj. tunel dla pieszych i rowerzystów, biegnący pod rzeką Skaldą. Łączy centrum miasta z dzielnicą Linkeroever w której mieszkałam. Budowa tunelu rozpoczęła 1931 roku, a jego otwarcie miało miejsce 1933 r. Długość tunelu wynosi 572,28 m, a jego wewnętrzna średnica to 4,22 m. Dostęp do tunelu po każdej ze stron zapewniają windy oraz długie ruchome schody. Świadomość tego, że właśnie przechodzi się pod pokaźną rzeką, jak i specyficzne odgłosy oraz swoistego rodzaju chłód tam panujący to również niezapomniane wrażenia.
W czasie w jakim realizowałam praktykę miał miejsce w Antwerpii tzw. „Dzień bez samochodu”, który nie był jedynie wezwaniem do tego, aby w tym dniu nie poruszać się samochodem, ale zupełnym zakazem korzystania z ruchu samochodowego w mieście. Co prawda dzień bez samochodu był wyznaczony na niedzielę, ale osoby które prowadzą biznes w centrum Antwerpii miały sporo komplikacji z tego powodu. Aby dojechać np. z towarem trzeba było wcześniej złożyć wniosek o specjalne przepustki na ten dzień. Aby zrównoważyć niedogodności w tym dniu, komunikacja miejska była darmowa. Były jednak przypadki, że pogotowie ratunkowe w „Dniu bez samochodu” miało problem by dotrzeć do potrzebujących pomocy, więc ten wyjątkowy dzień spotyka się zarówno z pozytywnym (zdecydowana większość Belgów) jak i negatywnym odbiorem mieszkańców miasta.
Oprócz tego w Antwerpii wszędzie można zauważyć tak charakterystyczne rzeczy dla tego kraju jak: frytki, gofry, sklepy z czekoladą oraz piwo. A tak naprawdę dla osób bardziej kulinarnie otwartych na świat to swoistego rodzaju raj na ziemi – właśnie z powodu wyżej wspomnianej wielokulturowości. Markety tureckie czy np. marokańskie oferują taką różnorodność najwyższej jakości produktów, jak przyprawy, rozliczne rodzaje oliwek sprzedawanych na wagę z pojemników jak u nas kiszona kapusta, orzechy, różne nasiona, herbaty itd. To prawdziwa uczta dla zmysłów móc widzieć te kolory i czuć te zapachy…
Jeśli chodzi o warunki pogodowe to pogoda w Antwerpii bywa dziwna – odbieram ją jako coś pomiędzy Polską a Wielką Brytanią… Niby słoneczny dzień może być przerwany nie długimi (5 – 15 minut) za to bardzo solidnymi opadami, które mogą kompletnie przemoczyć, jeśli w porę nie umkniemy, więc zawsze nosiłam kurtkę przeciwdeszczową przy sobie.
Ponadto podsumowując powyższe wrażenia z pobytu w Belgii z miast jakie w moim odczuciu warto odwiedzić będąc w Belgii ze względu na swój absolutnie niepowtarzalny charakter to Brugia – tzw. Belgijska Wenecja oraz Gandawa (Gent).
Udział w programie Erasmus+ jest zawsze niezwykle cennym rozwijającym w wielu aspektach doświadczeniem, dlatego najlepiej po prostu się wybrać samemu i spróbować, do czego gorąco namawiam.
Przygoda z Erasmusem na Cyprze w Paphos zaczęła się w lipcu i trwała całe trzy miesiące.
Na początku przeszliśmy szkolenie, które pozwoliło na zdobycie umiejętności niezbędnych do pracy, czyli wykonywanie różnego rodzaju masaży w SPA. Pod czas pobytu pracowałam w kilku hotelach zazwyczaj od 10:00 rano do 18:00, przez pięć dni w tygodniu. Pozwoliło to i mnie i innym uczestnikom praktyk, w wolnych od pracy dniach zwiedzać okolice Paphos oraz inne miasta.
Czas spędzony na Cyprze wspominam bardzo dobrze. Zdobyłam doświadczenie zawodowe i językowe, które pomoże mi na pewno znaleźć lepszą pracę zarówno w Polsce, jak i za granicą. Polecam wszystkim studentom taki wyjazd. Ogromnym atutem jest możliwość podszkolenia języka angielskiego i spędzenie czasu z ludźmi różnych narodowości.
Czas szybko zleciał. Krajobraz Cypru może urzec każdego. Dla mnie takie wakacje mają sens. Na zdjęciach widzicie nasze miejsce pracy, którą czasami wykonywałyśmy na zewnatrz w namiocie. Pogoda była piękna, więc masaże na świeżym powietrzu cieszyły się wielką popularnością. Jedna z pobliskich plaż.
Na wymianę studencką planowałam wybrać się od dawna, ale przez długi czas brakowało mi odwagi, żeby podjąć ostateczną decyzję.
Trzymiesieczne praktyki na Cyprze zaczęłam w lipcu 2019 roku w Pernera Hotel SPA, gdzie głownie wykonywałam masaże w różnych kombinacjach.Warto wspomnieć o masażu Deep tissue, dosłownie „głęboka tkanka”, który jest bardzo słynny na Cyprze. Dzięki pomocy managerów bardzo szybko nauczyłam się je wykonywać. Okazali się naprawdę profesjonalnymi, pomocnymi i serdecznymi ludźmi!
Klientom, którzy korzystali ze SPA towarzyszył uśmiech na twarzy i radość.Po wykonanym zabiegu czuli się odprężeni i zrelaksowani.Najwięcej satysfakcji dawało mi ich zadowolenie i same pozytywne komentarze!
Pracowałam w 8-godzinnym systemie, spędzałam tam czas od 10 do 19, ponieważ na Cyprze obowiązuje godzinna przerwa na obiad.
TRANSPORT
Transport w mieście nie należał niestety do najłatwiejszych. Kursowały tam busy, jednak na przystankach nie było nigdy rozkładów jazdy. Później wiedzieliśmy, że rozkłady nie są potrzebne, ponieważ autobusy przyjeżdżały kiedy chciały. Do transportu, z którego korzystaliśmy najczęściej należał więc autostop. Brzmi to dziwnie, ale Cypryjczycy są bardzo otwarci na autostopowiczów, szczególnie studentów i w dodatku „Erasmusów”. Zawsze z zaciekawieniem pytali, kim jesteśmy, z jakich krajów pochodzimy i co tu robimy, Cypryjczycy to bardzo sympatyczni i pogodni ludzie!
PODRÓŻE
Jeśli myślimy o wyjeździe z programu Erasmus+, to oczywiście na pierwszy plan wysuwają nam się podróże. Podczas całej praktyki spędzonej na Cyprze, udało mi się zwiedzić większą część wyspy. Szczególnie polecam piękne klify i wydrążone w skałach jaskinie na Capo Greco i niedaleko położoną, jedną z najpiękniejszych plaż Europy – Nissi Beach. Miejscem, które koniecznie musicie odwiedzić, jeśli uda Wam się spędzić na Cyprze czas, jest również plaża Afrodyty, na której zachody słońca są po prostu nieziemskie!
ŻYCIE NOCNE
Młodym ludziom, którzy kochają imprezy na plaży i zabawy polecam udać się w kierunku miasta Ayia Napa, to prawdziwy raj, jeden z najlepszych w Europie. Obszar miasta Ayia Napa jest niezwykle bogato wyposażony w piękne plaże i błękitne morze.
ZAKWATEROWANIE
Jeśli chodzi o zakwaterowanie, zdecydowałam się na dzielenie pokoju z Greczynką. Stwierdziłam, że skoro jednym z moich celów wyjazdu była chęć podszlifowania języka, to mieszkanie w międzynarodowym środowisku zdecydowanie mi w tym pomoże.
Wybór Cypru, jako kraju studenckiej wymiany, okazał się najlepszą decyzją w życiu! Zyskałam wspaniałych przyjaciół, poznałam kulturę i sprawdziłam, jak to jest mieszkać w miejscu całkowicie innym, niż Polska. Czas, który tam spędziłam minął bardzo szybko! Teraz tęsknię za tym miejscem i mogę nazwać go swoim drugim domem, wiem że kiedyś jeszcze tam wrócę!
W tym roku wakacje spędziłam na wyspie Cypr. Praktyki studenckie, które zaczęły się 1 lipca i trwały do 30 września 2019 roku odbyły się w ramach programu Erasmus +. Wraz ze znajomymi spędziłam pracowite, ale także cudowne wakacje.
Pogoda na Cyprze była piękna, temperatura często powyżej 30 stopni. Roślinność bogata, a zwierzęta inne niż w Polsce, ale były też koty. Cieszę się, że poznałam kulturę i sztukę Cypru. W wolnych dniach z koleżankami chodziłyśmy na przepiękne plaże, morze tam było niesamowite, o trzech odcieniach niebieskiego – tak zwana blue lagoon.
Praktyki odbywały się w Pernera Beach Hotel https://www.pernerahotel.com/ w godzinach od 10 do 19, w tym miałyśmy godzinę przerwy na obiad. Pracowałyśmy 5 dni w tygodniu po 8 godzin. W spa wykonywałam wiele masaży np. masaż deep tissue, antystresowy, klasyczny,limfatyczny, a także specjalny masaż dla dzieci. Robiłam również wiele zabiegów na twarz za pomocą profesjonalnych kosmetyków np. Thalgo, a także klienci przychodzili do mnie na manicure i pedicure (zarówno klasyczny, jak i hybrydowy). Szefowie w pracy byli wymagający, ale również bardzo profesjonalni i chętni do pomocy, uczyli nas nowych zabiegów, dzielili się wiedzą.
Mieszkałyśmy z dziewczynami w apartamencie sześcioosobowym. Warunki mieszkalne były bez zastrzeżeń. Jedzenie na Cyprze niestety mi nie smakowało. Niektóre potrawy owszem, ale takie popularne jak sałatka Cezar czy Spaghetii. Transport był dosyć problematyczny, tylko 2 autobusy do centrum i do dalszych miast. Dzięki systemowi pracy miałam jednak dwa dni w tygodniu wolne. Ten czas spędzałam z koleżankami odpoczywając zazwyczaj na plaży oraz zwiedzając różne ciekawe miejsca np. Cape Greco, Kanion Avakas czy słynną skałę Afrodyty w Paphos. Najsłynniejszymi plażami, które także zwiedziłam były najpiękniejsza Fig Tree Bay i Nissi Beach.
Podsumowując, na praktykach na Cyprze spędziłam najpiękniejsze chwile mojego życia. Zdobyłam doświadczenie zawodowe, a także życiowe, zwiedziłam dużo atrakcyjnych miejsc i poznałam wielu fantastycznych przyjaciół,kulturę, sztukę, faunę, i florę tego cudownego miejsca. Myślę, że odwiedzę tę wyspę w przyszłości.